poniedziałek, 6 listopada 2017

Paputy: Początki

Początki i początki początków, czyli spróbuj nie dostać na łeb challenge.


Wszystko zaczyna się od tego, że marzysz. Nowy pies zaczyna powoli rysować się w Twojej głowie. Z każdym dniem coraz bardziej wiesz czego oczekujesz od przyszłego burka, coraz wyraźniej widzisz Wasze wspólne życie. Wszystkie zawody i sukcesy, pucharki stojące na lodówce, medale wiszące na ścianach, tak, już to wszystko widzisz. Mimo, iż nowy członek rodziny znajduje się aktualnie w jednej strefie razem z przejażdżką na jednorożcu i odnalezieniem garnuszka ze złotem na końcu tęczy.

Życie się toczy, Ty ciągle stawiasz tego wyśnionego psa obok jednorożca i wychodzisz z założenia, że nie ma szans. I koniec, the end, poproszę o napisy końcowe. Ale nagle następuje zwrot akcji. Zmienia Ci się sytuacja życiowa, albo rodzice się zgadzają, albo w ogóle nastąpiło czary mary i tak, możesz psa! Sam jeszcze nie do końca w to wierzysz, szczypiesz się średnio pięćdziesiąt razy na minutę, jednak sytuacja nie ulega zmianie. Życie się do Ciebie uśmiechnęło, furtka do spełnienia marzenia zaczęła się powoli uchylać.

Pełen zapału zasiadasz wygodnie na swych czterech literach. Jesteś uzbrojony w Internet i jakieś dwadzieścia książek z rasami psów. Przeglądasz, czytasz, patrzysz na obrazki, a potem miziasz je palcem, bo cholibka, każdy z tych piesków taki słodki, każdy taki mądry i co dalej. Sprawa się komplikuje. Jedna rasa myli Ci się już z drugą, zaczynasz myśleć, że aussie jest z Australii, a biały owczarek szwajcarski to po prostu taki owczarek niemiecki, ino biały. Mózg zaczyna zaliczać niezły error, więc postanawiasz zwrócić się do tych mądrzejszych od siebie. Niech pomogą i ułatwią sprawę!

Chwytasz za laptopa. Wchodzisz na fejsika, bo tam najszybciej, najłatwiej uzyskasz odpowiedzi. I w ogóle, wszystko na fejsiku jest naj. Znalazłeś grupy hodowców i wystawców. Skrobiesz posta. Pot leci Ci z czoła, a umysł pracuje na najwyższych obrotach - trzeba wszystko ładnie opisać, jednocześnie nie wychodząc na skończonego kretyna/pseuducha/Janusza kynologii, bo zaraz hodowcy sobie o Tobie odpowiednią opinię wyrobią. Udało się. Dumny z siebie jesteś, publikujesz posta. Idziesz napić się herbatki, cierpliwie czekasz na odpowiedzi. Po chwili relaksu, znowu odpalasz fejsa. Od powiadomień niemal nie wybucha Ci laptop, ale jakoś dajesz radę. Zaczynasz sprawdzać co za mądre rady otrzymałeś.

Przede wszystkim, wychodzi na to, że nie nadajesz się na właściciela żadnego psa, ewentualnie tylko taki pluszowy wchodzi w grę. Ten za trudny, z tamtym sobie nie dasz rady, a jeszcze inny pożre Cię żywcem na dzień dobry. Zapala się w Tobie małe światełko nadziei, jakaś dobra dusza, anioł w piekle, podał konkretną rasę. Szkoda tylko, że zaproponował buldoga angielskiego do agility. Masz już ochotę śmiać się przez łzy, jednak pojawiają się kolejne komentarze. Przeglądasz i przeglądasz, a tam każdy podaje Ci rasę z innej parafii. Z czystej ciekawości sprawdzasz profile. No tak, Aldonka polecająca Ci sheltie, akurat zupełnym przypadkiem sheltie hoduje, a Grzesiek zachwalający w swym poemacie na pięć komentarzy JRT przypadkiem ma jeszcze szczeniaczki tej rasy na sprzedaż.

Przeklinasz to wszystko, wyłączasz powiadomienia i starasz się zapomnieć, ale chyba już do końca swych dni będziesz mieć z tymi komentarzami flashbacki niczym z Wietnamu. Po chwili jednak stwierdzasz, że nie, Ty tak łatwo to się nie poddasz! Zakasujesz rękawy, znów zaczynasz stukać palcami w klawiaturę. Już bez takiego stresu, bo wybrałeś grupę, gdzie w większości przesiadują sobie prości właściciele psów. Gotowe. Znowu czekasz, z coraz większą nadzieją, bo na świętą kostkę, ktoś Ci musi w końcu pomóc!

I pomagają. Twojej samoocenie. Zostajesz gburem bez serca, ponieważ śmiesz chcieć psa rasowego. Oświeconych Niekupującoadoptujących, nie przegadasz. Nie będziesz w stanie nawet przetłumaczyć dlaczego chcesz tego rasowca. Po prostu nie kochasz psów i koniec kropka, pakuj już walizki i won do piekła. Szukasz psa z hodowli tylko po to, żeby przykleić sobie jego rodowód na koszulkę, chodzić tak 365 dni w roku i szpanować. Innych powodów być nie może. A i popełniasz największy błąd życia, bo to kundelki, zwłaszcza te ze schroniska, są najmądrzejsza, najukochańsze i odwdzięczą Ci się za uratowanie życia. Pranie zrobią, obiad ugotują i chatę posprzątają. Przedostajesz się przez gąszcz komentarzy Oświeconych i docierasz wreszcie do tych o nieco innej treści. Ponownie walisz facepalma. Masz wrażenie, że nikt nie przeczytał choćby jednego zdania Twojego postu, tylko po prostu radzi Ci to, co sam w domu ma. W sumie najczęściej też to są kundelki, ale dla tych Wybitnych Kynologów - jak coś jest rude, średniawe i ma długie uszy, to to jest ewidentnie cocker spaniel angielski. Oczywiście, każda rasa jest idealna, perfekcyjna, w sam raz dla Ciebie i Twoich potrzeb!

Wzrasta Twoja ochota, aby odseparować się od ludzkości, w najbardziej ekstremalnym przypadku, uciec na księżyc. Serdecznie masz dość. Nikt nie pomógł, wszyscy tylko zdenerwowali. Bierzesz urlop od tego całego psiego światka, bo musisz chociaż spróbować odzyskać wiarę w nasze społeczeństwo.

Po solidnym resecie, znów wchodzisz na ring. Chwytasz kartkę, długopis. Siedzisz tak nad nią niemal całą wieczność. W końcu piszesz pierwsze słowa. Pies ma być taki, śmaki i owaki. Nareszcie masz konkrety! Wypijasz kilka energetyków w ramach triumfu. Dzisiaj osiągniesz cel. Podejmiesz pierwszą z pierdyliona ważnych decyzji. Czas nieubłaganie mija, najchętniej włożyłbyś sobie w oczy zapałki, tak jak robili to bohaterzy kreskówek, jednak nie poddajesz się.

Wreszcie kończysz swe dzieło... Swą kudłatą Mona Lisę, śliniącą się V Symfonię Beethovena. Tłum wstaje i klaszcze, słońce wychodzi zza chmur, odbierasz Nobla. Masz wypisane kilka ras, które czujesz, że Ci odpowiadają. Teraz już będzie z górki, nie?

Ups, z górki to Ty możesz chcieć skoczyć jak zaczniesz zabierać się za pisanie maili czy dzwonienie do hodowców. Tylu rzeczy trzeba się dowiedzieć, tyle słów złożyć w jedną, w miarę zgrabną całość... A na koniec, wykombinować jak tu napisać do kilkunastu osób, przekazując tą samą treść, ale tak, aby wiadomości nie wyglądały jak kopiuj-wklej. Przed wysłaniem, czytasz jeszcze każdego maila po tysiące razy, sprawdzasz każde słówko w słownikach. Wstrzymując oddech klikasz wyślij.

_______________

Pierwsza, premierowa odsłona Paputów za nami! Jak wrażenia? :)

Osobiście, w obu przypadkach, sama decydowałam jakiej rasy będzie następny sierściuch - nie musiałam wypytywać o to obcych ludzi. W przypadku Nico przeważyły tak na prawdę emocje, wspomnienia, przy Ayo natomiast już dokładnie wiedziałam czego chcę. I szczerze mówiąc, współczuję ludziom, którzy stojąc przed tak ważnym wyborem, pytając różnych osób, często nie otrzymują zbyt wielu konkretnych odpowiedzi, a często są jeszcze dodatkowo mieszani z błotem. Sama zazwyczaj w tego typu wątkach doradzam w ten sam sposób: spisz sobie czego oczekujesz od psa (konkretnie), przejrzyj różne listy ras, wypisz sobie to co Ci się podoba, pospotykaj się z hodowcami, poznaj przedstawicieli tych ras i zadecyduj.

Jak u Was wyglądał wybór rasy? Był mocno przemyślany, konsultowany? A może wręcz przeciwnie? Podzielcie się tym w komentarzach, chętnie poczytam.

Druga część się pisze. A co w niej? Wybór hodowli, tak bardzo ogólnie rzecz ujmując.

Na koniec: z całego serduszka dziękuję Ali za przepiękne logo z moimi najwspanialszymi paputami na całym świecie!

Pozdrawiamy
Power Team

wtorek, 31 października 2017

Wykopaliska: październik

Internet jest wręcz przepełniony ciekawymi tekstami, zdjęciami, filmikami, cytatami... Można by tak wymieniać. Często dostarcza nam masę inspiracji, kiedy indziej motywacji. Czasami trzeba zmierzyć się z jego negatywnymi stronami, jednak na tym nie zamierzam się tu skupiać.

Biorąc pod uwagę ile niesamowitości jesteśmy w stanie odnaleźć w sieci, postanowiłam na naszym blogasku stworzyć serię o jakże wdzięcznej nazwie Wykopaliska (bo tak jak burki lubią kopać w piachu, tak ja lubię kopać w necie, o). Posty będą się pojawiać w ostatni dzień danego miesiąca. Co ważne, jeśli Wy znajdziecie coś wartego uwagi, podeślijcie to na jednym z naszych fan pejdży. :) Na koniec tego wstępu dodam, że poniższe kategorie mogą jeszcze z biegiem czasu ulegać zmianie.
Czuliście się kiedyś, jakby ktoś dosłownie otworzył Wam czachę, a potem wziął z niej sporą część Waszych myśli? Krótko mówiąc: ktoś myślał dokładnie tak jak Wy? Cóż, ja dokładnie tak czułam się czytając najnowszy post na blogu owocowego teamu. Według mnie warto przeczytać. Przysiąść, przeanalizować, przemyśleć. Stwierdzić czym dla nas jest sport z psem, jaką drogą warto iść, mając na względzie własne sumienie i serducho. Wydaje mi się, że ja swojego wyboru już dokonałam. A Wy?


Co roku, kilku psiarzy ma to niebywałe szczęście i spełnia swoje marzenie - powiększa im się kudłata rodzinka. Jak się przygotować, jak ogarnąć to co jest i to co będzie? Na co zwrócić uwagę? O tym dowiecie się u Heart Chakry. Ze swojej perspektywy mogę napisać, że warto sobie wcześniej, choć minimalnie, zaplanować jak życie w powiększonym teamie będzie miało wyglądać. W naszym przypadku, jak na razie, zdaje to egzamin.


Na koniec, sprawa bardzo ważna, a właściwie najważniejsza - wybór dobrego weterynarza. Kwestię tą poruszył Biały Maltan. Niestety, także mogę się dopisać do listy osób, które miały styczność z weterynarzami-konowałami. I to nie jeden raz. Czytając niektóre psie grupy, nie mogę się nadziwić ilu wetów utknęło jeszcze w ciemnogrodzie, albo inaczej - dla ilu jeszcze najważniejsze są pieniądze, a nie dobro zwierząt. Smutne, po prostu.
Za oknem szaro, buro i ponuro. Generalnie, lekko depresyjny nastrój. Dlatego też, proponuję Wam powrót do ciepłych, letnich dni. Filmik Feels like summer 2017. Fajny montaż, klimatyczne kadry, mi podoba się bardzo! Aż zaczęłam planować i marzyć o przyszłych wakacjach (starając się zapomnieć, iż po drodze czeka mnie matura, auć).
Uwaga! Jeżeli nie chcecie poczuć silnej potrzeby wydania pieniążków - omijajcie tą kategorię. Żeby nie było, ostrzegałam.
Październik wielu osobom kojarzy się przede wszystkim z Halloween i wszelkimi motywami, które się z tym dniem wiążą. I dlatego też, co roku, możemy obserwować całkiem spory wysyp akcesoriów z dyniami, duchami itd. Mnie w tym roku totalnie, absolutnie, zauroczyła obróżka Nietoperki żądne krwi od White Fox. Oba moje burki czarne, z wielkimi radarami, na Nico często wołamy Gacek... Sami rozumiecie, przeznaczenie. To cudo można zamawiać do pierwszego listopada (więc do jutra). Mam silną wolę, dam radę...

Natomiast jeśli ktoś z Was poszukuje Pullera/Likera/Flybera w fajnej cenie - na odpowiedniej grupie maniaków na facebook'u organizowane jest grupowe zamówienie. Zamawiać można do 10 listopada. My może skorzystamy.
Pomijając orkany i inne końce świata, to październik absolutnie nie zawiódł mnie jeśli chodzi o śmieszne bądź żenujące sytuacje. Te dotyczące bezpośrednio mnie pozwolę sobie pominąć, jednak obdarzę Was chyba największym hitem z Psiarzy Cebularzy. Przygotujcie się na to.
Jeśli chcecie widzieć więcej takich ciekawostek i próbować powstrzymywać się przed wylotem na Marsa, to serdecznie polecam polajkowanie Psiarzy Cebularzy.

***

I tym oto pięknym akcentem zakończyliśmy pierwsze, premierowe Wykopaliska. Jak Wam się podobało? Co byście poprawili, co totalnie zmienili? Czekam na Wasze komentarze!

Pozdrawiamy
Power Team