PSIJACIELU DROGI czyli ile hajsu poszło na Pana Pinczera

Kiedy tylko dowiedziałam się o tej akcji postanowiłam, że również weźmiemy w niej udział. A co! Może za kilka lat porównam sobie "wyniki" po roku i po np. pięciu latach?

Akcja została stworzona przez dwa blogi, które staram się w miarę regularnie odwiedzać, a mianowicie: Niuchacz i Mały Biały. Początkowo nie miałam w planach, aby wziąć w niej udział. Lubiłam czytać posty dotyczące akcji, ale podliczenie tego wszystkiego w naszym przypadku... Co to to nie. :) Aż natknęłam się na post u Fruzi. I to był moment przełomowy, w którym postanowiłam, że również podliczę ile do tej pory "kosztował" mnie Pan Pinczer. Mam nadzieję, że nie bierzecie tytułu na poważnie. ;)

Przede wszystkim akcja ma na celu uświadomienie ludzi myślących o zakupie słodkiego szczeniaczka ile pieniążków ten słodki szczeniaczek, a potem dorosły pies i przyjaciel na około 15 lat, może "pochłonąć". Liczymy na to, że przyczyni się to do choć minimalnego spadku pochopnych decyzji o zakupie psów, a co za tym idzie - choć małym zmniejszeniu liczby psów przebywających w schroniskach, domach tymczasowych itp.

Chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o akcji? KLIKAJ szybciutko :)

Ciężko mi było przypomnieć sobie wszystkie rzeczy, które zostały Młodemu kupione. Bo o ile ze znalezieniem tych kupionych w Internecie (około 90% naszych "pierdółek") nie było większych problemów, to nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich rzeczy kupionych w sklepach stacjonarnych. Ponadto zdarzało się, że kupione dla Młodego rzeczy okazywały się źle dopasowane, więc były oddawane do schroniska czy odsprzedane - nie wliczyłam ich. Tak samo nie wliczałam kosztów przesyłek. 

Na sam początek - Terrorysta "niszczy" moje życie dokładnie od 12 czerwca 2013 roku co daje nam już 539 dni razem.

Panie Pinczerze, ile kosztowałeś?

Już w momencie oczekiwania na Młodego nie wypowiadałam się za bardzo na temat jego ceny. Głównie, dlatego że istniały osoby (ogólnie w Internecie jest ich mnóstwo), które twierdziły, że rasowego psa kupuję tylko i wyłącznie do "chwalenia się". Cóż, ciekawa opinia, iż psa z ZKwP kupuje się tylko po to, aby móc się "chwalić". Jak kto woli. :) Ale w podsumowaniu jednak wypada coś napisać o tej "zabójczej" cenie psa służącego tylko i wyłącznie dla "szpanu". Owa "zabójcza" cena wynosiła 1 200zł, bez kosztów podróży (a po Młodego jechałyśmy aż do Lublina), których wliczać nie zamierzam.
Dla ciekawskich wspomnę, iż ceny rasowego pinczera (tzn. takiego z rodowodem Związku Kynologicznego w Polsce) wahają się od 1 000zł do 2 000zł - osobiście nie widziałam jeszcze szczenięcia po wyższej cenie. Oczywiście wszystko zależy od hodowcy, od miotu, od danego szczenięcia. W każdym bądź razie zapowiadam już teraz, że zamierzam o pinczerach napisać cały "cykl", tam dowiecie się więcej.

Brzuszek pełen musi być!

Karma sucha
Młody przede wszystkim żywi się karmą suchą. Od początku postawiłam sobie za "cel", aby żywić go tylko i wyłącznie karmami bezzbożowymi bądź takimi gdzie te ilości zbóż są śladowe, a w karmie przeważa to co pies powinien jeść - mięso. 
Nie mogę stwierdzić, że odkąd u mnie był jadł karmę, o której zaraz wspomnę, ponieważ w wyprawce dostaliśmy około 2 kilogramowe opakowanie Eukanuby. Starczyło nam ono na mniej, więcej miesiąc - dokładnie już niestety nie pamiętam. I wówczas Młody został przestawiony na swoją "główną" karmę - Taste of the Wild. Może jeszcze wyjaśnię kwestię dlaczego nazywam ją "główną", bo brzmi to dość zagadkowo. ;) Otóż Młody po dłuższym spożywaniu jednej karmy je ją bardzo niechętnie, więc raz na jakiś czas testujemy inne karmy, o czym przekonacie się za chwilę. W sumie wszystkie worki TOTWu, które do tej pory zostały kupione zabrały z portfela 424.18zł.
Jak wspomniałam, lubimy czasami odejść od TOTWu i spróbować innej karmy. Oto wszystkie karmy, które jak do tej pory mieliśmy:
- Orijen Puppy 2,27kg - 65.39zł
- pakiet próbny Purizon Adult 3x400g - 25.80zł
- pakiet próbny Lukullus 2x1,5kg - 44.80zł
- Acana 2kg - 57zł
Raz, gdy byliśmy na wakacjach zabrakło nam nieco karmy, kupiliśmy więc najmniejszy, dostępny worek Butcher'sa - około 15zł.
Karma mokra
Chwilkę wcześniej napisałam, że Młody, gdy dość długo w misce spotyka tą samą karmę, je ją na prawdę kiepsko. I w takich momentach, zazwyczaj wkracza mokra karma, która sprawia, że posiłek nagle jest dla Młodego mega atrakcyjny. ;) Do tej pory kilka razy zdarzyło nam się kupić "pasztety" takich firm jak Animonda czy Butcher's (najczęściej, gdy nie byliśmy w domu i nic lepszego "pod łapą" nie było), które w sumie mogły kosztować około 25zł. Przede wszystkim jednak z mokrych karm staram się kupować Młodemu puszki Applaws, bo jestem z nich na prawdę bardzo zadowolona (sam zainteresowany chyba również :)). Jak dotąd raz kupiliśmy jedną puszkę 156g, za drugim wzięliśmy pakiet próbny (który możecie zobaczyć na zdjęciu, był także na naszym fan page'u) - w sumie sześć puszek po 156g kosztowało 36.53zł. Oprócz tego ostatnio do "Spiżarni Terroryrysty" trafiły trzy puszki Happy Dog, które łącznie kosztowały około 15zł.
Smakołyki
Nie będę się za bardzo rozwodzić nad tym ile straciliśmy na smakołyki poszczególnych firm, bo musiałabym mieć wyśmienitą pamięć (lub wszystkie rachunki tuż obok siebie ;)), żeby to dokładnie wypisać. Toteż podam ogólną kwotę jaką udało mi się wyliczyć z naszych zakupów internetowych. Przede wszystkim na smakołyki kupione "stacjonarnie" mogło już spokojnie "pójść" z 450zł. Natomiast te kupowane w Internecie to koszt 249.58zł.
* w smakołyki wliczam także żwacze, kości prasowane - nie tylko ciacha :))
PODSUMOWANIE: W sumie na żarełko wszelkiej maści poszło, uwaga uwaga - 1408.28zł. Skoro tyle poszło "tylko" na jedzenie to co z całą resztą? :D

Mniami!

Weterynarz taki straaaszny...

Jak zapewne dla większości "prawdziwych" psiarzy, zdrowie mojego czworonoga jest dla mnie najważniejsze i po prostu nie można na tym aspekcie oszczędzać (np. unikać odrobaczeń "bo po co?!"...). Jednak, na całe szczęście, Młody nie przeszedł jak do tej pory żadnej choroby, nie musiał więc mieć długotrwałego leczenia i koszta "lecznicze" są, jakie są. 

Do tej pory najpoważniejszym, a zarazem najdroższym zabiegiem u Młodego była kastracja, która razem z wszelkimi "urozmaiceniami" (kołnierz, leki) kosztowała ok. 350zł. Oprócz tego podstawy podstaw: szczepienie przeciwko wściekliźnie (dwa razy), szczepienia podstawowe i doszczepianie (cztery razy), odrobaczanie (trzy razy), ochrona przed kleszczami i pchłami, leczenie "dodatkowe" - dwa razy: uraz tkanek miękkich i słynna klamra w łapie. ;) Te wszystkie wizyty to ok. 250zł.

Podsumowanie: Tak jak wspomniałam na samym początku, Pan Pinczer jest ogólnie rzecz biorąc zdrowym czterołapem, a na wszelkie wizyty u "strasznego weterynarza" straciłyśmy ok. 600zł.

Sierść taka błyszcząca

Pinczer nie jest rasą wymagającą w kwestii pielęgnacji. Nie potrzebuje specjalnych odżywek czy innych "magicznych środków czystości". Młody posiada jedno gumowe zgrzebło, które otrzymał w spadku po Mai, a także dwustronną szczotkę, koszt ok. 15zł. Do tego szampon, firmy Champion za ok. 35zł. Na zimę mamy również spray do ochrony łap za ok. 20zł, firmy Trixie.

Podsumowanie: Czarna, acz błyszcząca sierść, a właściwie jej pielęgnacja kosztowała ok. 70zł.

Pan Pinczer jest trendy!

Zdecydowanie zaliczam się do grona osób, które wiedzą, że psu wisi i powiewa co na sobie "nosi", a tym bardziej nie potrzebuje kilku czy kilkunastu sztuk psiej garderoby. Tak, ja to wiem! Ale nie moją winą jest, że dostępnych jest tyle pięknych obróżek, a do czarnego pasuje praktycznie każdy kolor czy wzór... Chociaż patrząc na to ile obróżek mi się podoba, a ile mam to... nie jest ze mną jeszcze tak źle. ;)

Obroże

Już, gdy Pan Pinczer do mnie przybył miał swoją obróżkę. Wprawdzie nie hand made'ową (bo o takiej za chwilę), ale piękną, czerwoną, marki Ami Play za ok. 15zł. Później przyszła chwila, gdy zamówiliśmy naszą pierwszą obróżkę hm! Padło na Furkidz, a za nowe "wdzianko" zapłaciliśmy 24zł. Następną naszą zdobyczą była obroża SuperDog za 33zł. Wkrótce później do szafy Terrorysty trafiła zielona "hurrta stajl" od DogStyle za 25zł. I tu uwaga, nastąpiła dłuższa przerwa. Nowsze obróżki kupiłyśmy dopiero w czerwcu tego roku (po pół roku od kupieniu tej z DS! :D). Były to nasze pierwsze zaciski łańcuszkowe, padło na ROGZa. Kupione na leszczyńskiej wystawie kosztowały łącznie ok. 60zł. Następna w kolejce jest nasza półzaciskowa, rockowa obroża od Kookito Design za 29zł. 
Wczoraj, korzystając z Dnia Darmowej Wysyłki zakupiliśmy kolejne dwie obroże, na zacisku łańcuszkowym, od Furkidz. Razem kosztowały one 57zł.
Mamy również jakąś skórzaną obróżkę za 15zł i taką z odblaskową chustką - 20zł.
W planach mamy kolejne dwie obroże, ale nie będę ich wliczać. ;)
Obroże wszelkiej maści i koloru to łączny koszt 278zł.

Szelki

I tu się zdziwicie, bo mamy (na razie!) tylko jedną parę szelek, norwegi z DogStyle za ok. 30zł. W planach - Hurtty, Juliusy i guardy, ale to dość odległa przyszłość.

Smycze

W sumie Pan Pinczer jest w posiadaniu sześciu smyczy, cztery z nich były kupowane przez nas, jedna jest po Mai, a kolejna - wygrana w konkursie. ;) Naszą pierwszą smyczą jest dokupiona do kompletu z pierwszą obrożą, ale innej firmy - zooleszcz za ok. 15zł. Na leszczyńskiej wystawie kupiłyśmy również plecioną smycz, firmy jak nie znałam tak nie znam, za ok. 20zł. Przyszedł czas na Flexi, która zastąpiłaby różową poprzedniczkę. Padło na Flexi Comfort Long, ośmiometrową za ok. 65zł. Mamy również świetną, plecioną smycz od DogStyle za ok. 25zł.
Smycze to w sumie 125zł mniej.

Podsumowanie: Łącznie modne noszenie się Młodego "zabrało" z konta około 433zł.

Rozrywka przede wszystkim

Zabawki, eh zabawki... Z pewnością nie podejmę się wyzwania dokładnego oszacowania kosztów wszystkich naszych zabawek, bo wiele z nich... wylądowało już w śmietniku. Zostały sterroryzowane. :) Także możecie być pewni, że koszta z tej "kategorii" były większe.

Nie wymienię również wszystkich zabawek, które w posiadaniu Terrorysty są obecnie. Za dużo myślenia. :D 

Myślę, że na wszystkie zabawki kupione stacjonarnie wydałyśmy już około 150zł. Jednak zdecydowanie więcej zabawek kupujemy przez Internet i tu koszt wyniósł 250zł.

Podsumowanie: Piłeczki, zabaweczki... = 400zł.

Pierdółki, duperelki i inne takie...

Wszystko co wymieniłam wcześniej to takie podstawy podstaw. Oprócz tego mamy kilka rzeczy, które nie za bardzo wliczają się w powyższe kategorie. Na wystawy, zawody czy seminaria wprawdzie nie jeździmy, ale już chociażby ubranka kupujemy. :) Może więc od wspomnianych ubranek zacznę... Młody ma Adidoga za ok. 40zł (niestety jest mu już za mały), bluzę z Netto za ok. 20zł, pelerynkę z Netto za 15zł, a także kombinezon na ogromne mrozy i śniegi - Grande Finale, 100zł. Do tego mamy adresówki, które łącznie kosztowały ok. 20zł. Linka treningowa za 25zł i kaganiec - 11zł. Klatka kennelowa za 100zł. Kliker i nerki to w sumie z 20zł. Bidon spacerowy i składana miska, które łącznie kosztowały ok. 25zł. A na koniec - behawiorystka i psie przedszkole. Obie te rzeczy łącznie mogły kosztować już ok. 500zł.To wszystko co przychodzi mi do głowy, jestem pewna, że o czymś zapomniałam...

A więc... Nadszedł koniec tego kilometrowego posta i już za momencik, wszyscy (ja także!) dowiemy się ile Terrorysta pieniążków przez te 539 dni "pożarł". Łączny koszt utrzymania Pana Pinczera przez wspomniany okres czasu to...

3 787zł!

A Wy? Przyłączycie się do akcji? My do tego mocno zachęcamy, bo przy okazji liczenia można przywołać wiele wspomnień. :)